Olek, lat 9

Numer listu: 133c

List zarezerwowany

Oleś ma brata po chorobie onkologicznej. Długa rozłąka dla wtedy trochę ponad 6 latka z bratem a przede wszystkim z mama,która zawsze była przy nim i z nim byla największą tragedią na świecie. Nasze kontakty w trakcie pandemii ograniczały się tylko do rozmów przez komunikator, bez możliwości przytulenia, buziaka. Każdy powrót brata ze szpitala do domu był dla niego jak święto,a każdy kolejny powrót na oddział onkologii największą tragedią. Znów z jego otoczenia znikały 2 najważniejsze na świecie osoby na tydzień albo i dłużej. Przed każdym powrotem do szpitala miałam zadawane jedno okrutnie ciężkie i łamiące serce pytanie:" czy wrócę z Nikosiem?" Od 2 lat chodzi na terapię do psychologa i po malutku wychodzi z dołka ponowotworowego, ale brak mamy akurat w tym okresie pozostawił swoje skutki uboczne. Na hasło:" jadę na badania do CZD, wrócimy po południu" robi się momentalnie "sztywny", smutny i bardzo nerwowy. Najbardziej boi się wiadomości że mielibyśmy wrócić na onkologię. Choroba onkologiczna jak żadna inna pokazuje namacalnie że akurat w tym przypadku gdy choruje dziecko, choruje cała rodzina....