Kacper , lat 10

Numer listu: 70

List zarezerwowany

Nazywam się Wiktoria.Objawy ból brzucha, szybka wizyta oraz usg i diagnoza, która spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Rezonans. Potwierdzenie. Guz Wilmsa, czyli złośliwy nowotwór nerki. Najpierw oddział onkologiczny w Zabrzu, potem chirurgia i usunięcie nerki wraz z guzem. Potwornie długie 10 dni oczekiwania na cud. Na wiadomość, że to jednak nie to. Niestety. Potwierdzenie po raz drugi zwaliło mnie z nóg. Konsultacje, plan leczenia, planowana długa chemioterapia i radioterapia. Krótkie pobyty w domu, długie pobyty w szpitalu. Życie między jedną chemią a drugą, życie na walizkach, życie w strachu, to teraz codzienność całej mojej rodziny, która od 29.09.2023 r. nie zaznałam ani chwili spokoju. Obecnie przebywam na oddziale onkologicznym krakowskiego szpitala. Dowożona jestem na protonoterapię, by jak najbardziej chronić nerkę, która mi pozostała.